piątek 12 maja 2000
|
O pokój i wolność - ekumeniczna modlitwa z Dalajlamą [12.05.2000]
Dalajlama, goszczący w Polsce religijny i polityczny przywódca
Tybetańczyków, wziął w piątek w Warszawie udział we wspólnej
modlitwie z chrześcijanami, Żydami i muzułmanami. "Są różne tradycje,
filozofie, praktyki.
Wszystkie mają siłę wewnętrznego przeobrażenia. My ludzie mamy
mnóstwo powodów do kłótni, sprzeczek i walk, ale spory z poziomu polityki i
ekonomii nie mogą się przenieść na płaszczyznę religijną. Mimo różnic,
przesłanie wszystkich wielkich religii świata jest takie samo - miłość,
współczucie i wybaczenie" - mówił Dalajlama.
Powiedział, że ludzie, jako istoty cielesno-umysłowe, muszą dbać o rozwój
materialny, by zaspokajać potrzeby ciała, "ale spokoju umysłu nie da się
kupić, to musimy rozwinąć w sobie". Wezwał Polaków, jako tradycyjnie
religijny naród, by odzyskaną wolność wykorzystywali do budowania
szczęśliwego społeczeństwa.
Krajowy duszpasterz środowisk twórczych ks. Wiesław Niewęgłowski
przywołał słowa Ewangelii o braterstwie wszystkich ludzi. Duchowny
protestancki modlił się o pokój w sercach, sumieniach, rodzinach, narodach i
na całym świecie.
Modlitwę za tych, którzy "jeszcze są niewolnikami" wypowiedział duchowny
żydowski. Pokoju ludziom Allaha życzył muzułmanin. Modlitwę zainicjowało
duszpasterstwo środowisk twórczych. (PAP)
Dalajlama: Współczucie lekiem na cierpienia duchowe [12.05.2000]
"Bez współczucia i wybaczenia nie można być szczęśliwym" -
powiedział Dalajlama, który w piątek wygłosił na Uniwersytecie
Warszawskim wykład "Etyka na nowe tysiąclecie".
"Zwierzę, gdy jest najedzone i ma schronienie, jest szczęśliwe, z nami
jest inaczej" - mówił do setek osób Tenzin Gyatso, XIV Dalajlama.
Pod drzwiami wypełnionej auli ustawiono telebim, wielu słuchaczy siedziało
na dziedzińcu, gdzie zainstalowano głośniki.
"Współczucie i wybaczenie często są kojarzone z religią, to błąd. Religia jest
sprawą osobistego wyboru, a bez wybaczania i współczucia nie można być
szczęśliwym" - powiedział. Przytoczył opinię buddyjskiego mędrca, że ludzie
ubodzy cierpią z niedostatku materialnego, a zamożni - z powodów, które
są w ich umysłach.
Po owacyjnie przyjętym wykładzie Dalajlama został udekorowany Orderem
Uśmiechu, przyznanym mu na wniosek uczniów jednej z warszawskich
szkół w 1998 roku. (PAP)
Dalajlama: Sprawy idą ku lepszemu [12.05.2000]
Dalajlama, duchowy i polityczny przywódca Tybetańczyków, wyraził w
piątek przekonanie, że ludzkość staje się dojrzalsza i choć wszystkie
problemy nie znikną, wiele uda się rozwiązać.
W piątek na konferencji prasowej w Warszawie, Dalajlama przekonywał,
że ludzie są bardziej dojrzali, a zmiany mentalne, jakie zaszły w bieżącym
stuleciu, pozwalają mieć nadzieję, że XXI wiek będzie szczęśliwszy i
spokojniejszy.
"Na początku wieku o demokracji i prawach człowieka mówiła garstka ludzi,
dziś są to wartości uniwersalne. Jeszcze w połowie stulecia wojny uważano
za nieuchronny i ostateczny środek rozwiązywania konfliktów, teraz już tak
nie jest, stąd redukcja broni nuklearnych. Na początku stulecia budowaliśmy
reżimy totalitarne, wierząc, że zmienią człowieka, a potem Związek Radziecki
rozpadł się, i to nie pod wpływem siły z zewnątrz. Ludzkość wierzyła, że
zasoby naturalne są niewyczerpane, pod koniec wieku rozumiemy, że
spoczywa na nas odpowiedzialność za planetę, powstały partie zielonych,
których główną ideą jest ekologia" - mówił Dalajlama.
Powiedział, że przekonanie żywione w sprawach religii "jedna prawda -
nasza prawda" i wynikająca stąd gotowość do nawracania innych nawet
siłą, ustąpiła poszanowaniu wielości tradycji. Podkreślił zasługi papieża Jana
Pawła II dla ekumenii i wspomniał o zapoczątkowanej przed 20 laty
wymianie mnichów katolickich i buddyjskich.
Przypomniał, że przed stu laty wierzono, że nauka i religia są sprzeczne, że
nauka rozwiąże wszelkie problemy, natomiast "dziś nauka i duchowość
zbliżają się do siebie, nauki medyczne uznały, że umysł należy kształtować
nie zastrzykami, lecz przez medytację".
"To nie znaczy, że nie ma problemów, ale mam nadzieję, że stajemy się
dojrzalsi, że niektóre problemy uda się zmniejszyć, a nawet rozwiązać.
Wierzę, że instynkt przetrwania jest silniejszy niż instynkt niszczenia" -
powiedział.
Wyraził nadzieję, że pomyślne rozwiązanie sprawy Tybetu jest tylko kwestią
czasu, a on sam powróci do kraju, który opuścił po zajęciu Tybetu przez
wojska Chińskiej Republiki Ludowej. (PAP)
|
| |