Czopa czyli tradycyjna tybetańska ofiarna rzeźba z masła.
Zdjęcie pochodzi z Dni Tybetu, które miały miejsce w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Publikujemy za zgodą HFPC.
|
radycja rzeźbienia czopa - czyli ofiar - wywodzi się z Indii. Jak mówią buddyjskie teksty, ponad dwa i pół tysiąca lat temu, w miejscowości Nien Jot, podczas wielkiej debaty, połączonej z prezentacją cudownych, magicznych mocy, Budda Śakjamuni pokonał wszystkich mistrzów nauczających innych ścieżek duchowego rozwoju. Na koniec królowie (m.in. Sel Gjal, Cang-pa i Uta Jana), którzy stali się protektorami Jego doktryny, Dharmy, złożyli przed Buddą drogocenne ofiary: "siedem królewskich atrybutów" (drogocenne koło - khorlo rinpocze, drogocenny klejnot - norbu rinpocze, drogocennego wierzchowca - taciog rinpocze itd.) oraz "osiem pomyślnych symboli" (m.in.parasol - dhug, parę złotych ryb - seruja, klejnotową wazę - bhumpa, kwiat lotosu - pema, chorągiewzwycięstwa - galcen). Niemal dwa tysiące lat później, w 1409 roku, by uczcić to wydarzenie, Dzie Tsongkhapa (wielki reformator i założyciel szkoły Gelug buddyzmu tybetańskiego), którego przyjściena świat przepowiedział sam Budda, zorganizował w Lhasie wielkie święto modlitwy, czotrul mynlamcenmo. Jego kulminacją był 15. dzień pierwszego miesiąca kalendarza tybetańskiego: Święto "Wielkiego Cudu" i "Ofiary Piętnastu".
Przed okupacją Dalajlama brał tego dnia udział w porannym zgromadzeniu w Tsuklakhangu (lhaskiej "katedrze"), podczas którego przewodził ceremonii wyznania negatywnych czynów. Następnie przechodził w procesji do tronu, ustawionego na podium przy południowej ścianie Dżokhangu, z którego wygłaszał mowę o "Wielkim Cudzie" do ogromnego zgromadzenia mnichów, siedzących na otwartym dziedzińcu. Wykład kończył się wręczeniem Dalajlamie ceremonialnej szarfy przez medium wyroczni Neczung. Następnie Dalajlama i mnisi wracali do wnętrza świątyni, gdzie odmawiano ostatnie modlitwy.
Po południu mnisi, urzędnicy państwowi, przedstawiciele wielkich klasztorów i arystokratycznych rodów wznosili na Barkor (drodze otaczającej Dżokhang) wysokie drewniane rusztowania, często wyższe od samego Tsuklakhangu i okolicznych budynków. Następnie ustawiali na nich skórzane ramy pokryte rzeźbami z barwionego masła, przedstawiającymi bóstwa, lamów, demony, lwy, smoki, garudy, symbole pomyślności, kwiaty itd. Niektóre z nich były ruchome,zwłaszcza te, na których pojawiały się wyrocznie. Owe czopa przypominały kształtem tormy, ofiary z mąki i masła lub malowanego drewna, które stoją na większości tybetańskich ołtarzy buddyjskich. Ich autorzy prześcigali się w pomysłowości i artyzmie.
Kiedy zapadał zmrok, rzeźby oświetlały niezliczone maślane lampki, pochodnie i latarnie w japońskim stylu. Wkrótce potem na Barkor wkraczał regiment straży przybocznej Dalajlamy, na czele którego maszerowała orkiestra. Za nimi szła grupa tancerzy, których bębny i piszczałki obwieszczały przybycie palankinu Dalajlamy, otoczonego przez niezliczonych dostojników. Dalajlama obchodził Barkor, oglądając wszystkie rzeźby. Przed każdą czopa siedział jej ofiarodawca, który na widok Dalajlamy wstawał i skłaniał się przed nim. Na koniec Dalajlama wybierał rzeźbę zasługującą nanagrodę i odchodził.
Przez Barkor przechodziła wówczas procesja, a za nią tłum ludzi. Śpiewy i tańce trwały przezcałą noc. Następnego ranka rzeźby niszczono. Tradycję tę kontynuowano w stolicy Tybetu do 1959roku, kiedy to, po krwawym stłumieniu powstania, chińskie władze zakazały odprawiania wszelkich religijnych rytuałów.
|